niedziela, 10 listopada 2013

Sam Wasson, "Piąta aleja, piąta rano"

Ta książka to dowód na to, że kupowanie w ciemno ma sens. Jako maniaczka e-booków bez przerwy poluję na jakieś promocje, bo mogę kupić sobie tyyyyyyle dobrego za przyzwoitą cenę. Czasami w lekkim obłędzie wrzucam do koszyka pozycje, które wyglądają w miarę dobrze (wydawnictwo, opis), ale o których nie wiem nic. Czasem kończy się to nie najlepiej, ale tym razem, olaboga, ale trafiłam! Choć spodziewałam się czytadełka na dwa dni.


Książka jest o "Śniadaniu u Tiffany'ego". O filmie, ale trochę też o powieści Capote'a. Brzmi banalnie, ale okazuje się, że autor odwalił kawał dobrej roboty, przeczesując źródła i rozmawiając z osobami biorącymi udział w produkcji filmu. A do tego ma coś, co potrafi mi przesłonić wszystkie plusy ujemne czytanych książek - swobodny, potoczysty styl, umiejętność brawurowego prowadzenia narracji, lekko ironiczny dowcip - i zero strachu pt. co ludzie powiedzą. Strach ten to prawdziwe przekleństwo literatury faktu; najbardziej złości mnie, gdy ktoś ma doskonały temat, ale dosłownie zabija go przegadywaniem, sileniem się na pożal się Boże filozofowanie, skupianiem się na drobiazgach nieistotnych dla całości obrazu - a wszystko po to, by udowodnić światu, że Poważny Autor Się Zna. Wesson, filmoznawca o imponującej wiedzy, potrafi wyłuskać najważniejsze informacje i podać je tak, że historie o wybieraniu kostiumów do filmu czyta się jak najlepszy kryminał. A poza tym jest uroczy!
Ad rem: nie spodziewałam się, że książka o jednym filmie będzie mogła dostarczyć mi tylu informacji o epoce. Początek lat 60. w USA to superciekawy kawałek historii - nie tylko politycznej, ale i społecznej. Zmagania z cenzurą obyczajową, rodzenie się nowego modelu kobiecości, pierwsze próby odchodzenia od hollywoodzkich schematów - na takim tle widzimy powstawanie "Śniadania". Jeśli do tego dodamy barwne portrety Capote'a (wiadomo), Hepburn (wiadomo), Edwardsa (reżyseria), Axelroda (scenariusz), Manciniego (muzyka) oraz Jurowa i Shepherda (producenci), mamy do czynienia z monografią doskonałą. Jedne z najpiękniejszych fragmentów książki dotyczą jednak postaci drugo-, a może trzecioplanowej. Wasson przedstawia piękną i nieszczęśliwą Babe Paley, mającą przemożny wpływ na Capote'a piszącego "Śniadanie". Życie Babe to czarny scenariusz, którego tak bardzo obawiała się Holly Golightly. Holly była "w podróży", bo nie chciała stać się Babe.
Kończąc - jak łatwo zapominamy, że końcowe dzieło jest wypadkową talentów zebranej ekipy, klimatu panującego na planie, relacji między członkami zespołu, a czasem po prostu przypadku! Dobrze było sobie o tym przypomnieć.

Sam Wasson
"Piąta aleja, piąta rano"
Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wiadomość formularza