czwartek, 7 listopada 2013

Artur Domosławski, "Kapuściński non-fiction"

Przyznam szczerze, że gdy książka ukazała się w 2010 roku, śledziłam spór pomiędzy rodziną Kapuścińskiego a autorem, ale do samego dzieła nie sięgnęłam. Zaskakująca wiadomość, że wydawnictwo Świat Książki zawarło jednak ugodę z rodziną bohatera, a tym samym - że kolejne wydanie książki musiałoby być poważnie okrojone, zmotywowała mnie do lektury. Byłam ciekawa, o co właściwie poszło.

No więc nadal nie wiem, o co. Kontrowersyjne (w oczach krewnych Kapuścińskiego) tematy nie są najważniejsze w tej obszernej biografii, co więcej - moim zdaniem nie mówią o Kapuścińskim nic ponad to, że był zwykłym śmiertelnikiem, a nie świętym. Domosławski ukazuje swojego mistrza do bólu szczerze, ale nie szuka sensacji - raczej stara się lepiej poznać człowieka, który przez wiele lat był mu bardzo bliski. Nie znalazłam jednak miejsca, w którym Domosławski umniejszałby dorobek Kapuścińskiego i jego samego jako człowieka.
Zdaniem rodziny Domosławski celowo mija się z prawdą pisząc o relacjach reportera z córką, zdradach małżeńskich, bliskich kontaktach z władzami PRL. Ale na zdrowy rozum - czy naprawdę ktoś spodziewał się, że pisarz spędzający większą część życia za granicą, z dala od swojej rodziny, zachowa z nią "dobry" kontakt? I że nikt ze służb wywiadowczych nie zainteresuje się możliwością zbierania informacji za granicą za pośrednictwem znanego reportera, który mógł wejść wszędzie i rozmawiać ze wszystkimi? Do tego dysponując bardzo prostym narzędziem przymusu - zakazem wyjazdu, uniemożliwiającym pracę. (Tu na marginesie uwaga specjalnie dla nieprzejednanych lustratorów: Domosławski udowadnia, że Kapuściński nigdy nikomu nie zaszkodził, migał się jak mógł od przekazywania istotnych informacji i tak naprawdę w ogóle dla PRL-owskiego wywiadu nie był ważny, bo i miejsca, w które jeździł, nie miały większego znaczenia dla ówczesnych władz).
"Kapuściński non-fiction" jest moim zdaniem opowieścią o człowieku, który całe życie szukał przynależności - odnoszę wrażenie, że był uzależniony od silnych emocji, które wywołuje zaangażowanie się "w Sprawę" (jakakolwiek by ona była). Jednak nigdy nie umiał (nie chciał? bał się?) poświęcić się do końca - czy mówimy o rewolucjach politycznych, czy o życiu uczuciowym. Ten krok w tył, pewne wycofanie, postawa pełna wahania, jest w opisie Domosławskiego moim zdaniem najcenniejsza, bo uzmysławia, jak wiele razy Kapuściński natrafiał na własne ograniczenia i jak się z nimi zmagał. Ten "krok w tył" jest, jak wynika z biografii, wiecznym wyrzutem sumienia reportera, praprzyczyną pewnych zmyśleń czy niedopowiedzeń, które Domosławski z poświęceniem wytropił. Książka Domosławskiego daje jednak przede wszystkim wgląd w przemiany ideowe Kapuścińskiego, w krystalizowanie się jego  poglądów na politykę i - ogólniej - współczesność, dlatego powszechne reakcje, skupiające się na opisanych aspektach życia prywatnego pisarza, wydają mi się mocno przesadzone i krzywdzące dla samego tekstu. On nie o tym jest (nie przede wszystkim).
Sama książka - o ile mogę to ocenić - jest przygotowana bardzo rzetelnie od strony faktograficznej, Domosławski każdy swój wniosek stara się poprzeć obszernym materiałem źródłowym. Czasami ta obsesja udowadniania niestety szkodzi książce. Liczba cytowanych (czasem w całości!) listów, depesz, notatek Kapuścińskiego jest przytłaczająca. Dlatego serdecznie roześmiałam się czytając ten cytat z samego Kapuścińskiego, przytaczany w książce:
...wisi nade mną książka o Guevarze, na którą podpisałem umowę z "Czytelnikiem". Ponieważ nie mam czasu na napisanie takiej książki od A do Z, a zapotrzebowanie na nią jest wielkie, mam pomysł następujący: zebrałem ponad 30 książek o Che i zrobię rzecz następującą: podzielę jego życiorys na poszczególne etapy i zrobię wybór z tych książek, połączony moim słowem wiązanym, moimi komentarzami itd. Np... mam w tej chwili 6 różnych relacji na temat jego śmierci, ale wszystkie ciekawe, więc można by zrobić rozdział, zawierający te relacje plus moje impresje z pobytu w miejscu, gdzie zginął.
Na koniec - rozumiem rodzinę, która może mieć zastrzeżenia do opisu Domosławskiego. Jednak moim zdaniem całe to zamieszanie wynika wprost przekonania, że tylko najbliżsi mają pełny wgląd w to, kim był opisywany człowiek, i że tylko oni "mają rację". Tego przekonania nie podzielam - każdy z nas przyjmuje pewne maski nawet w relacjach z najdroższymi osobami. Uświadomienie tego rodzinie może być bolesne i tego nikomu nie odmawiam. Ale żeby wycofywać książkę z dystrybucji i żądać okrojenia tekstu...?

 Artur Domosławski
"Kapuściński non-fiction"
Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wiadomość formularza