poniedziałek, 7 października 2013

Karel Čapek, "Listy z podróży"

Zawsze przed urlopem zaczynam wielkie chomikowanie. Grasuję w księgarniach, zamawiam, odbieram, odkładam na specjalny stosik, siłą powstrzymuję się przed czytaniem. W tym roku nastąpiła radykalna zmiana w tym rytuale - nie było już gromadzenia na stosiku, bo zaczęłam kupować książki elektroniczne zamiast papierowych. Nie zmieniło to faktu, że - jak co roku - nie mogłam się oprzeć i podskubałam nieco tego odkładanego deseru (w tym roku odkładanego w nieskończoność, bo książki zaczęłam kupować w lipcu, a czytać je - we wrześniu...). Na szczęście byłam na tyle przytomna, by podskubać książkę największą objętościowo, co uchroniło mnie przed rzuceniem się na następne. Były to właśnie "Listy z podróży". Tym samym będąc w Warszawie, a potem w Grecji zwiedziłam Włochy, Hiszpanię, Anglię, Skandynawię i Holandię.

sobota, 5 października 2013

Krzysztof Varga, "Trociny"

Stoi na stacji lokomotywa. (No dobra, nie na stacji, a w szczerym polu.)
I pełno ludzi w każdym wagonie.
A wszystkich tych ludzi nienawidzi Piotr Augustyn, narrator.
"Trociny" to jedna z tych książek, które czytam tak, jak jem chipsy. Wiem, że będę się czuć paskudnie, a i tak otwieram kolejną paczkę.

wtorek, 1 października 2013

Julian Barnes, "Levels of Life"

Julian Barnes jest moim największym wrogiem. Po lekturze każdej z jego książek nie mogę dojść do siebie - mimo to za każdym razem wracam, uwiedziona precyzyjnym, oszczędnym opisem, spokojną frazą, doskonałą metaforą, celnym porównaniem. Wszystkie nasze początki są takie same - zachłannie połykam kolejne strony, bo Barnes przyjemnie łechcze moją potrzebę "poczytania czegoś mądrego".